sobota, 19 maja 2012

(12) "Anioł Śmierci"

Długo mnie nie było, ale nie mogłam jakoś znaleźć natchnienia na pisanie. Ciągle coś mnie porywa. Sporo mam teraz na głowie.

Wciągnęła mnie bardzo książka, zakupiona przypadkowo w jakiejś gazecie, książka, która leżała na półce dobre pół roku jak nie więcej. Zabrałam się za czytanie i tak mnie wciągnęła, że  miałam co chwila ochotę na więcej. Nie czytałam kryminałów, ale ten spodobał mi się bardzo. Czyta się jednym  tchem. Książka nosi tytuł "Anioł Śmierci", Alex Scarrow. Wydarzenia pokolei układały się w przeplatankę, w ciągłym napięciu oczekiwałam na to kto tak naprawdę był sprawcą morderstw, mając swoje typy, które jednak okazały sie nie prawdziwe.

Poruszająca rzecz w książce to fakt, jak ludzie żyjący 156 lat temu postrzegali Boga i religię. Wierzyli w to tak bardzo, że potrafili w jego imię zabić, brzmi to trochę podobnie to dzisiejszego Islamu. Wszystko co się wydarzyło lub miało się wydarzyć było wolą Boga.

Gdy ktoś z naszych bliskich umiera pytamy Boga "Dlaczego?" Mówimy "Gdzie jest Bóg, skoro pozwala na takie rzeczy?" A ludzie w tamtych czasach przyjmowali najgorszy ból wierząc, że taka jest wola Pana.

Książka otworzyła mi oczy na wiele spraw. W szkole średniej uczył mnie ks Jarek. Był młodym księdzem, ale jego poglądy były dość staroświeckie. Jego podejście nudne i wymagające. Troche na przekór przestałam chodzić do Kościoła.

Teraz wiem, że idąc do Kościoła idę dla siebie, nie po to żeby na religii powiedzieć, że byłam czy żeby wkleić karteczkę do zeszytu,czy otrzymać podpis do indeksu. Chodzę bo chcę, dla siebie. Nie chcę to nie idę.

Przede mną ślub a ja jestem w kropce. Jak by to powiedzieć jestem duchowo rozmemłana. A ta książka otworzyła mi oczy. Może nie tyle otworzyła oczy co uświadomiła. Po długim okresie buntu wróciłam do wiary. Chociaż nie, nie do wiary do Kościoła. Bo wierzyć wierzyłam zawsze, odsunęłam się od Kościoła. Czy żałuje? Tak. Bo był to stracony czas. Ale nie było przy mnie nikogo kto mógł pokazać mi drogę.

Ślubu będzie udzielać nam ks Grzegorz. Jest to znajomy Ł. z dzieciństwa. W życiu takiego fantastycznego księdza nie widziałam. A rozmawia się z nim jak z najlepszym przyjacielem. I właśnie tak to powinno wyglądać.

Już nie pamiętam ile to czasu nie byłam u spowiedzi. Zawsze najgorszym problemem było tłumaczenie się z tego "Dlaczego uprawiam seks" Bo tak i już. Co innego, gdy mieszka się ze sobą przed ślubem, a co innego gdy się nie mieszka. Zresztą poglądów jest tysiąc. Nawet sami księża się w tym gubią.

Ostatnio usłyszałam od dziewczyny która studiowała na KULu, i 5 lat spędziła w akademiku prowadzonym przez siostry zakonne, usłyszałam, że grzechem jest seks pomiędzy ludźmi bez ślubu, którzy mieszkają razem. Ale pomiędzy osobami, które mieszkają oddzielnie już nie jest. Więc o co chodzi. Jeden ksiądz mówi tak, a drugi nie. Ksiądz na lekcji religii "Jak będzie skrucha to można" ... "Przecież nie można brać kota  w worku".

Może czas wyjść na przeciw.. i iść z duchem czasu..



Nie mam natchnienia do nauki.. a do 2 lipca coraz mniej czasu.. !!