piątek, 13 lipca 2012

(18) bezradność..

Nie wiem co mam zrobić. Cieszę się, że pracuję. Nie chce stracić pracy bo tak o nią teraz ciężko. Ale chyba nie tym kosztem. Pokolei..

Pracuję z dziewczyna, moją koleżanką zresztą, która pełni w sklepie funkcję kierownika, teoretycznie jesteśmy na tym samym stanowisku, chociaż miałam na umowie mieć napisane zca kierownika, a mam sprzedawca, utrzymanie porzadku na sklepie :P nie ważne. No i ta koleżankapracowała już wcześniej u tych Państwa w hurtowni. Więc znają ją dłużej.  Chodzi o to, że ona jest najlepsza, wszystko robi najlepiej, ja mam się od niej uczyć wszystkiego, bo ja nie rozmawiam z klientami, nie wychodze im na przeciw, nie mam wdzięku, jestem bez życia, nie doradzam, nie obsługuje nikogo, nie wiem gdzie odwieszam ubrania, nie sprzątam, nic nie robie, jak szefowa przyjedzie to widzi mnie ciagle jak tylko siedze.  Takie oto okreslenia mojej osoby usłyszałam w ciągu 2 dni, a tak jest codziennie, wiecznie ja za cos dostaje ochrzan, np nie mamy w sklepie przymierzalni, mówi się klientom ze przymierzalni nie ma i koniec, no i Szefowa zaczea wpuszczac ludzi na zaplecz, wszyscy oprocz Szefa bo on sie nie udziela w obsluge klientow, wpuszczali ludzi na zaplecze a kto dostal od szefa zjebe?! JA bo wpuscilam na zaplecze i nie pilnuje.. krew mnie zalewa..

A tak pozatym jak mozna kogoś wpuścić na zaplecze skoro się z nim nie rozmawia? Ani go nie obsługuje? Nie ważne :P

Ciągle słysze jakieś docinki w moim kierunku, że tylko wspodniach, że pulchna, że za niska, że nie umiem tego, ani tamtego, że jestem małomówna. skryta. Przecież do diaska nie będe im opowiadać o moim zyciu bo po co..

zaprosiłam ich na wesele wystarczy.  a po zaproszeniu usłyszałam "Na slub przyjdziemy na wesele nie, bo jakbyśmy tak zaczęli chodzić do wszystkich pracowników na wesela to ile to pieniędzy"

Co do wesela. Dowiedziałam się wczoraj, że przysługuje nam aż cały 1 dzień urlopu w tym roku. I oczywiście może być to tylko i wyłącznie sobota. Czyli akurat dzień mojego ślubu.

No i tu zaczyna sie problem, bo zanim zaczęłam pracować zaplanowaliśmy wyjazd w podróż poślubną, zamówiliśmy, zapłaciliśmy zaliczke, no i co teraz mam zrobic? Odwołać wyjazd i stracić pieniądze? Wziąć urlop bezpłatny i może go nie dostać? Iść na zwolnienie?

Najlepiej to bym się zwolniła w pizdu bo wkurza mnie to ciągłe obrażanie mnie i o !

Dupa tam... nie wiem co robić. !!

poniedziałek, 2 lipca 2012

(17) Obroniona.. :)

No i już wkońcu po obronie. Czekałam na tą chwilę długoo. wkońcu mam czas na różne sprawy. Mam czas, żeby usiąść i napisać coś tu. Ostatnie dni mijały mi na nauce. Uczyłam się, kułam. Z 75 pytań miałam może 4 których nie umiałam, bo nie do końca było wiadomo co odpowiedzieć. Oczywiście kto miał to szczęście dostać te pytania których nie umie? JA.. Cała nauka poszła na marne. Jestem na siebie zła.  Obroniłam się tak. Super. Ale 3 na dyplomie wcale mnie nie satysfakcjonuje. Może gdybym się nie uczyła, gdybym nie umiała. No ale.. nie ma co rozpamiętywać. Zdałam, mam wykształcenie wyższe. :P

Pracuje nadal, nawet podoba mi się ta praca. Szef zrobił z ciucholandu sklep, w którym każdy ciuch jest wywieszony na wieszaczku, nic nie smierdzi, nic nie cuchnie, nawet fajnie. :) Dostałam w sobotę pierwszą wypłatę, i ten dzień podobał mi sie najbardziej :)

Skończyliśmy właśnie nauki przedmałżeńskie. Zostało nam tylko jedno spotkanie indywidualne, gdzie muszę pokazać moją pracę domową. ( wykres z temperaturą mierzona przez cały miesiąc ) :) że niby świadome planowanie rodziny. Niech będzie, że tak.

Nawet nie wiedziałam, że potrafię się tak stresować. Zatkało mnie tak, że nie potrafiłam nic powiedzieć. Nie mogłam sobie przypomnieć nic. Cieszę się z tego, że zdałam, ale ocena mi się nie podoba, Jestem zła sama na siebie.. Chyba sobie tego nie daruje..