piątek, 27 kwietnia 2012

(11) Głowa do góry

Po długich przemyśleniach i stawianiu siebie pod ścianą postanowiłam przestać się wszystkim przejmować. Tak właśnie, od dziś mam wszystko w dupie. Postanowiłam cieszyć się z tego co mam, i nie wymyślać, że coś mi nie pasuje.

Jeśli ktoś nie ma do mnie szacunku to i ja nie mam go dla tej osoby. Chyba nie jest to trudne. Prawda?  Jaki to mój przyszły teść był zaskoczony jak na pytanie ze nie nie trawie powiedziałam tak. Szkoda, że był nie trzeźwy i dziś już tego nie pamięta.

Jak można do własnego syna powiedzieć, że decydując się na ślub ze mną robi błąd, bo jest za młody, bo się nie wyszalał, bo jest ze mną a przede mną i za mną nie miał nikogo innego, że nie wie jak to jest bzykać inna, może ze mną wcale nie jest tak fajnie, że będzie żałować, że jestem nie odpowiednia i takie tam...

Do tej pory pamiętam ich miny gdy powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy. Zawsze myślałam, że teściowa się popłacze a teść klaśnie w ręce, uściskamy się i będzie super, ale niestety przeliczyłam się. Moi rodzice tak zareagowali. Przyjęli Ł. jak swojego syna. a JA u Jego rodziców jestem jak intruz. Boli to cholernie ale nic już na to nie poradzę.

Za to dziadkowie Ł. mnie uwielbiają, wczoraj dowiedziałam się, że babcia powiedziała, że jestem taka rozsądna.

Pewnie. Lepszej żony Ł. nie mógłby mieć !! :)
Sama muszę się chwalić :P
A teściom moim ch* w tylną część ciała. Jeszcze przyjdą w łaskę.
 

piątek, 13 kwietnia 2012

(9) Zakochana

Chce oglądać z Tobą mecze i pić zimne piwo.
Grać w xboxa w bieliźnie i jeśc fastfoody o 3 nad ranem.
Oglądać z Tobą wszystkie komedie by słyszec jak słodko się śmiejesz
i wszystkie horrory by wtulać się w Ciebie.
Chce spać w Twojej koszuli i słuchać głośno muzyki.
Pić z Toba poranną kawe i kąpać się nago w jeziorze.
Chcę tańczyć z Toba jak w Dirty Dancing i całować się w deszczu.

Kocham...


//Bieganie dzień 1  :)

środa, 11 kwietnia 2012

(8) Święta święta i poo

Dzięki Świętom miałam okazję poznać nową ciocie. Jest to ciocia Ł., ale on też widział ją po raz pierwszy. Troche się zastanawialismy po co mamy ją zapraszać na wesele skoro Ł.jej nie zna. Ale tak chcieli rodzice i niech tak będzie. Przyjechał także mój cioteczny brat. Więc już dwa zaproszenia rozdane. Dwa z tych najdalszych, chociaż nie został jeszcze Londyn i Chicago. Ale to już poczta.

Święta spędziliśmy z Ł. u mnie. W pierwszy dzień jak zawsze był obiad rodzinny u mnie. Zawsze drugiego dnia szliśmy do niego bo jego mama zapraszała zawsze na śniadanie i obiad, ale nie w tym roku. Nie zaprosiła mnie. Jest mi z tego powodu przykro bo co roku tak było, a teraz gdy jesteśmy prawie rodziną. E tam nie ważne.

Dowiedziałam się kilku przykrych rzeczy na swój temat, które rozpowiada ona i po prostu nie rozumiem.

Postanowiłam sobie, że nie będę objadać się przez świeta i udało się. Nie objadałam się. Ale samo patrzenie na jedzenie i siedzenie przy stole sprawiło, że czułam się ociężała jak słoń.

Przed swietami dostałam telefon, że w PUP odbedzie się spotkanie z pracodawcą i baaardzo serdecznie mnie zapraszają. Okazało się, że nowe durne call center szuka debili, którzy będą siedzieć i klepać głupoty za marne pieniądze. Ktoś powie:  z takim podejściem na pewno znajdziesz pracę. Może i nie znajde, ale nie pozwolę na to, żeby pracować jak niewolnik, za marne grosze i do tego wyzywana, poniżana i nie szanowana.

Iskierka nadziei zgasła.

środa, 4 kwietnia 2012

(7) Co z tą "przyjaźnią" ?

Spotkałam się ostatnio z bliską mi kumpelą. Kumpelą, nie przyjaciółką, bo w przyjaźń nie wierze. Po prostu jej nie ma i już. Więc spotkałyśmy się dwa dni temu. Gdy wyprowadziła się do Stolicy nie mamy zbytnio okazji się spotkać. Zawsze mogłyśmy pogadać o wszystkim. Rozumiałyśmy się bez słów. Mogłyśmy na siebie liczyć, spędzałyśmy fajnie razem czas.  W sumie to było nas 4. Ja, I., S., i K. K wyszła za mąż, mieszka z mężem ok 30 km stąd. Nasz kontakt się trochę urwał, ale to już wcześniej jak tylko skończyła staż. Nie spotykamy się, ale czasem mailujemy i wiemy mniej więcej co u siebie. Co słychać u S. nie wiem. Zaproponowałam ostatnio spotkanie, zgodziła się, ale potem zapytała czy I też będzie, powiedziałam, że nie wiem. Zadzwoniła do I i ustaliły że jedziemy wszystkie w piątek na noc do I do Warszawy. Więc ze spotkania z S wyszły nici. Ja do I jechać nie mogłam bo w sobotę musiałam na 8 iść do szkoły. K też nie była bo okazało się, że chora. Były więc tylko we dwie i z tego co się dowiedziałam spędziły wspaniale czas. Tylko czy ja dobrze pamietam, że to ja to spotkanie zaproponowałam?  Nie ważne ..

W ramach pocieszenia przyjechała I.  w poniedziałek do mnie, okazało się jednak, że nie konkretnie do mnie, ale miała do załatwienia mnóstwo innych spraw. A ja byłam jej potrzebna tylko po to żeby zostawić u mnie torbę, no i zaprowadzić ją do fryzjera bo nie wiedziała gdzie.  Podobno gdy ktoś wyprowadza się z małej miejscowości, w jej przypadku z małej wsi, do wielkiego miasta się nie zmienia. GUZIK. Nie miałyśmy o czym rozmawiać. Wcześniej była normalną dziewczyną, miała dużo znajomych, ale była normalna. Teraz na tydzień wróciła do domu rodzinnego i mówi o tym " Nie wiem jak tu wytrzymam. Ja codziennie gdzieś wychodzę, z kimś się spotykam. A tu?  I do tego będę musiała sprzątać. Jak ja to wytrzymam" Gdy to usłyszałam zamurowało mnie. Co się stało z moją I. ??  Chyba jej już nie ma. Już dawno wiedziałam, że nie mogę na nią liczyć tak jak kiedyś, a teraz? Już niedługo nie będziemy się spotykać w ogóle. Bo po co ma się spotykać z kimś kto nigdzie nie pracuje, nie ma rozrywkowego życia... itd.  Nie powiem, że nie jest mi przykro. Bo w sumie ja i K. zostałyśmy odsunięte. Trudno przeżyje.

Pomiędzy mna a Ł. też nie jest najlepiej. ale o tym później.

Czuje sie bezwartościowa.

 A tak w ogóle to dlaczego jest tak, że jak ktoś czegoś pragnie to tego nie ma, a ktoś kto nie chce dostaje to prawie na tacy?