sobota, 10 marca 2012

(4) Teściowa to... "skarb"

Z pracy wyszły nici. Zresztą było to do przewidzenia. A może nie? Nie. Jednak miałam nadzieję, że ją dostanę. Nie byłam pewna tego, ale nie byłam taka ot najgorsza. A może jednak byłam? Przyprawia mnie to wszystko o dreszcz. Wkurza tak niesamowicie, że nie wiem już co o tym myśleć. Nie mam pracy, siedzę w domu,powoli wariując. Nie widać perspektyw, no i jeszcze weselne "porady" doprowadzają mnie do szału.

Zamówiliśmy próbki zaproszeń. Przyszły do Ł. do domu. Cały dzień niecierpliwie czekałam, aż skończy pracę i będę je mogła w końcu zobaczyć. Gdy już dorwałam się do paczki i ja otworzyłam wszystkie zaproszenia wyrwała mi teściowa, no bo ona musi wybrać! Odetchnęłam głęboko. Ł. w tym czasie kąpał się więc nie był świadkiem. Gdy już obejrzała i wybrała najpiękniejsze, pokazałam jej te, które wybraliśmy na początku. Skrytykowała bardzo. A najbardziej oburzyła się za brązową wstążkę, przecież bordowa jest ładniejsza. To był piątek. Do końca wieczoru już na temat zaproszeń nie rozmawialiśmy, nie było czasu. Wybraliśmy je dopiero w niedziele. W poniedziałek u Ł. pokazałam je siostrze Ł. J. Powiedziała, że super ładne i kropka. Po powrocie do domu Ł. dzwoni do mnie i mówi, że teściowa wpadła do niego do pokoju i zaczęła krzyczeć, dlaczego zamówiliśmy inne niż WYBRAŁYŚMY w piątek.  Spojrzał na nią i mówi, że my wybraliśmy w niedziele a to co ona sobie wybrała w piątek to go nie obchodzi. I chwała mu za to.. A teraz ta chodzi i opowiada, że jednak mogą być te zaproszenia, ale bordowa kokardka byłaby lepsza.

Głupie zaproszenia. Rzecz tak naprawdę do której nie przywiązuję uwagi. Zamówiłam próbki tylko dlatego, żeby zobaczyć jak wyglądają, żeby nie wydać pieniędzy na bubel. Przecież czy kokardka będzie bordowa, brązowa, czy fioletowa to nie ma różnicy. Nie powiem, że nie, ale specjalnie nie brałam bordowej pod uwagę :p Chciałam tylko, żeby nie były za drogie i tyle. Ważne, że jest tam wszystko co w zaproszeniu być powinno. Ale dla niektórych to za mało. A no i oczywiście najważniejsze. Zażyczyła sobie, abyśmy ją zaprosili na ślub, czyli na zaproszeniu nie może być napisane "narzeczeni wraz z rodzicami". No szlag mnie trafia. Po co jej to zaproszenie. Ale nic. Chce będzie miała. I nawet przełożę kokardkę z próbek na bordową. Niech się cieszy !

Co innego gdybyśmy sami organizowali ślub i wesele, wtedy zaprosilibyśmy także rodziców. Ale skoro oni to organizują.. nie pojmuje. widać jestem za głupia :p

Czekam na kolejne pomocne rady :)

3 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że są teściowe rodem z kawałów. Nie zazdroszczę. Czy mnie to też czeka? ...
    Ale jak to często słyszę, gdy się zaczynam na coś wkurzać, a raczej na kogoś ... "lekarz kazał przytakiwać" . Dobra metoda, warto wypróbować.
    Przytakiwać, a i tak robić swoje .; ))
    Pozdrawiam.
    www.kacierzyna.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcale z nią nie dyskutuje, niech mysli sobie co chce. Nawet nie pokazuje po sobie, że mnie wkurza chociaż wewnętrznie mnie ponosi!

      Usuń
  2. I dobrze, bo jakby tak na wszystko zwracał uwagę, to by oszalał. Ale rozumiem, że czasem kusi się odezwać. ;)

    OdpowiedzUsuń