niedziela, 3 czerwca 2012

(14) I wanna dance and love and dance again... :)

Dzień Dziecka minął nawet, nawet, gdyby nie to że weekend szkolny byłoby lepiej zdecydowanie. Ł musiał w piątek do szkoły na 15, a ja do "pracy" na 17 więc widzieliśmy się krótko. Ale o pracy później. Nie mogłam jechać od moich dzieci w piątek bo nie było kiedy, przywieźli mi zamówiony alkohol i spędziłam pół dnia wiążąc kokardki, żeby już było gotowe. Matko kochana! mam  w domu tyle butelek wódki i nie mogę się napić.. katastrofa :) Co jak co, ale alkohol to taka moja słabość. Lubię się napić, nie mówię tu o piciu aż do upadłego, ale jak zaszumi w główce to jest fajnie :)

Byłam wczoraj u moich dzieciulków. Nie pamiętam czy pisałam, ale 19 maja urodził się Krzyś :) moje czwarte dziecko. Jest fantastyczny i taki maleńki. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Kupiłam mu na jego święto skarpetki, najmniejsze jakie były i okazało się, że są prawie jak rajstopy :) takie to duże te moje dziecko :)
Moje drugie dziecko Kuba, dzielny przedszkolak, dumny brat małego Krzysia. Łobuziak i rozrabiaka, ale kochany słodziak. Zakupiłam mu śliczną czerwoną koszulę w kratę. Podobała mu się bardzo:) Moje trzecie dziecko Gabrysia, najstarsza z gromadki, pilna uczennica pierwszej klasy. Tak szybko urosła, że aż nie mogę się nadziwić. Jeszcze niedawno taki mały pieszczoszek a teraz już wszystko sama, pięknie czyta, pięknie pisze, pod wrażeniem jestem. No i moje ostatnie dziecko Julka. Panienka zerówkowa. Wszędzie jej pełno. Wiecznie uśmiechnięta, biegająca. Co widać po wybitym zębie z przodu :) Dziewczynki moje dostały po książce, o Księżniczce i Zakonie Tiary. Dostałam po buziaki, słodziutkim buziaku od każdego :) Lubię robić im prezenty, chociaż takie malutkie, ale uwielbiam.  Nie obyło się oczywiście bez słodyczy, bo ja zawsze rozpieszczam moje dzieciule :)

Miałam ostatnio dość ciekawą pomoc w znalezieniu pracy. Mój tato chciał pomóc i uruchomił swoje "znajomości". Jednak znajomy pan K stwierdził, że niestety nie nadaje się do pracy w ciucholandzie bo jestem niska. Tato podziękował panu za rozmowę i wyszedł. Żona pana K ustawiła go na ziemie, bo zauważyła, że trochę uraziło to mojego ojca, bo sam do najwyższych nie należy. Dzwonił, przepraszał, namawiał, żebym przyszła na rozmowę, że może jednak się nadam. Nie bardzo chciałam bo to cham. Pracuje u niego moja koleżanka i nie ma o nim najlepszego zdania. Mój Ł też u niego pracował 3 dni więcej nie wytrzymał.. Pan K był taki milutki, już nie przeszkadzał mu mój wzrost. Przedstawił mi warunki, kazał przyjść do sklepu na 17. Poszłam, wieszałam ubrania na wieszaki i tak to wyglądało. Przed wyjściem powiedział, że przyjmie mnie do pracy tylko wtedy, gdy będzie dużo klientów. W moim mieście ciucholandów jest na pęczki więc nie wiem czy będą klienci, nie nastawiam się. K prowadzi również hurtownie chemiczną i we wtorki i czwartki potrzebuje osoby do wprowadzania faktur. Ma "zatrudnione" 2 dziewczyny, które będą na sklepie, a we wtorki i czwartki jedna pójdzie do hurtowni a ja na jej miejsce. Z tego co zrozumiałam to tak to będzie wyglądać. A w resztę dni, albo nie będę pracować, albo będę sortować i prasować ubrania. Ale pewnie to pierwsze.

Więc szukam pracy dalej bo z tego nie wyniknie pewnie nic.

Do końca sesji zostały 2 egzaminy.. a potem obrona. Mówiłam już, że jesteśmy jedyną grupą z całego roku, która musi nauczyć się wszystkich 73 pytań? Reszta grup ma przypisane po 3 pytania do osoby i dziękuję. Nie ma co, uczyć się trzeba..




5 komentarzy:

  1. nie rozumiem po co wzrost w ciucholandzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. bo stojaki na wieszaki mają 150 i nie będę widziała czy ktoś kradnie. Mało będę wystawać.. tylko 7 cm :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za niska? No nie, też mi powód :P
    Ja bym tam nie chciała, wg mnie szkoda nerwów bo za takie kilka dni pracy to kokosów nie będzie :)
    A co do obrony to nam nawet nie powiedzieli jak będzie wyglądać więc wszystkiego dowiaduję sie od innych grup :/
    Znając naszą promotorkę też będę musiała się nauczyć wszystkich pytan. Albo w ogóle ich nie dostanę wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziwny powód:/ ale też mi się wydawało, że chodzi o kradzież.
    Ale dobrze, że dał ci jednak szanse, chociaż jak facet nieprzyjemny to prędzej czy później pokaże co potrafi. Chociaż mam nadzieję, że tak nie będzie:)
    Twoje dzieci? Przepraszam, ale wcześniej nie miałam okazji czytać twojego bloga, więc jestem troszkę w plecy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie moje :) 2 siostrzenice i 2 siostrzeńców :) Ale prawie jak moje :)

    A co z pracą zobaczymy. Na razie pan się nie odzywa.

    OdpowiedzUsuń