środa, 4 kwietnia 2012

(7) Co z tą "przyjaźnią" ?

Spotkałam się ostatnio z bliską mi kumpelą. Kumpelą, nie przyjaciółką, bo w przyjaźń nie wierze. Po prostu jej nie ma i już. Więc spotkałyśmy się dwa dni temu. Gdy wyprowadziła się do Stolicy nie mamy zbytnio okazji się spotkać. Zawsze mogłyśmy pogadać o wszystkim. Rozumiałyśmy się bez słów. Mogłyśmy na siebie liczyć, spędzałyśmy fajnie razem czas.  W sumie to było nas 4. Ja, I., S., i K. K wyszła za mąż, mieszka z mężem ok 30 km stąd. Nasz kontakt się trochę urwał, ale to już wcześniej jak tylko skończyła staż. Nie spotykamy się, ale czasem mailujemy i wiemy mniej więcej co u siebie. Co słychać u S. nie wiem. Zaproponowałam ostatnio spotkanie, zgodziła się, ale potem zapytała czy I też będzie, powiedziałam, że nie wiem. Zadzwoniła do I i ustaliły że jedziemy wszystkie w piątek na noc do I do Warszawy. Więc ze spotkania z S wyszły nici. Ja do I jechać nie mogłam bo w sobotę musiałam na 8 iść do szkoły. K też nie była bo okazało się, że chora. Były więc tylko we dwie i z tego co się dowiedziałam spędziły wspaniale czas. Tylko czy ja dobrze pamietam, że to ja to spotkanie zaproponowałam?  Nie ważne ..

W ramach pocieszenia przyjechała I.  w poniedziałek do mnie, okazało się jednak, że nie konkretnie do mnie, ale miała do załatwienia mnóstwo innych spraw. A ja byłam jej potrzebna tylko po to żeby zostawić u mnie torbę, no i zaprowadzić ją do fryzjera bo nie wiedziała gdzie.  Podobno gdy ktoś wyprowadza się z małej miejscowości, w jej przypadku z małej wsi, do wielkiego miasta się nie zmienia. GUZIK. Nie miałyśmy o czym rozmawiać. Wcześniej była normalną dziewczyną, miała dużo znajomych, ale była normalna. Teraz na tydzień wróciła do domu rodzinnego i mówi o tym " Nie wiem jak tu wytrzymam. Ja codziennie gdzieś wychodzę, z kimś się spotykam. A tu?  I do tego będę musiała sprzątać. Jak ja to wytrzymam" Gdy to usłyszałam zamurowało mnie. Co się stało z moją I. ??  Chyba jej już nie ma. Już dawno wiedziałam, że nie mogę na nią liczyć tak jak kiedyś, a teraz? Już niedługo nie będziemy się spotykać w ogóle. Bo po co ma się spotykać z kimś kto nigdzie nie pracuje, nie ma rozrywkowego życia... itd.  Nie powiem, że nie jest mi przykro. Bo w sumie ja i K. zostałyśmy odsunięte. Trudno przeżyje.

Pomiędzy mna a Ł. też nie jest najlepiej. ale o tym później.

Czuje sie bezwartościowa.

 A tak w ogóle to dlaczego jest tak, że jak ktoś czegoś pragnie to tego nie ma, a ktoś kto nie chce dostaje to prawie na tacy?

1 komentarz:

  1. Co do twojego ostatniego pytanie, tak było, jest i zawsze będzie. Życie jest niesprawiedliwe. Ale może coś w tym jest..

    a znajomi się niestety zmieniają..posmakują innego życia i zapominają jakie to poprzednie też było fajne ... inne, ale fajne .
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń